Jedzenie czy trucizna ? Nieświadomość ZABIJA- Dr Hans Ulrich- Grimm- Wydawnictwo Vital
Każdy z nas wie, że żywność masowo produkowana do zdrowych nie należy. Jednak Dr Hans Ulrich- Grimm w swojej publikacji otwiera oczy jakie smaczki znajdziemy w takiej żywności.
Kilka słów od Wydawnictwa Vital: Jak smakują australijskie trociny? Co robi kiełbasa pod prysznicem i skąd bierze się w niej cukier? Jak z osadu i szlamu powstaje gulasz? W jaki sposób kryl może zostać przemieniony we frankfurterki? Poznasz szokujące odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Teraz i Ty zrozumiesz, że jedzenie oszukuje nasze zmysły nie próbując nawet nas odżywiać. Publikacja, w sposób całkowicie zrozumiały i jasny, demaskuje kampanie reklamowe przemysłu spożywczego jako wierutne kłamstwa i ujawnia skalę nadużyć, jakich dopuścili się światowi potentaci. Ponadto otwiera oczy na produkcję przemysłową pożywienia i jej zaplecze. Po tej lekturze wielu z nas już nigdy więcej nie kupi niektórych produktów, nie mówiąc już o ich ewentualnej konsumpcji. Bądź świadomym konsumentem!
Więcej informacji: >KLIK<
Moja opinia: Książka napisana językiem zrozumiałym, nie po "doktorsku". Skłaniająca do refleksji, ukazująca okropny świat przemysłu żywności. Szokująca i podająca na tacy serwowane pyszności przez wielkie koncerny przemysłowe.
Największym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość o aromatach- w płatkach czy też jogurtach. Po zmieszaniu kilku sekretnych składników oraz wiórów i trocin, podgotowaniu mamy "naturalny"owocowy smak i zapach. W ten sposób powstaje także malinowa poezja, czekoladowe uniesienie oraz inne wymyślne nazwy produktów. To jednak kropla w morzu oszustw z jakimi muszą mierzyć się nasze żołądki. Nie tylko dorosłych, ale i dzieci. Chemia dodawana jest już do przecierów i papek dla dzieci, aby przyzwyczaiły się do sztucznego smaku.
Trudno uwierzyć, że całe społeczeństwo trute jest i zajada się imitacją tego, co powinno znajdować się w produktach. Słowo "naturalny" czy "domowy" na opakowaniach to już tylko nadużycie. Wiele produktów nie ma nic wspólnego z tymi określeniami. Wszystko nastawione jest na biznes- jesteśmy zatruwani, musimy później się drogo leczyć i wykupywać leki wspierając przemysł farmakologiczny.
Przykre jest to, że nie liczy się zdrowie konsumentów, a pieniądze... ale jak to mówią pieniądze rządzą światem. A na pewno przemysłem żywieniowym. Negatywne działanie produktów wychodzi dopiero po kilku latach. Z resztą daleko nie szukać. w ostatnich dniach popularne czekoladki Kinder stały się tematem numer jeden w przemyśle żywieniowym- tyle lat na rynku, a tu nagle teraz wyszło, że mogą mieć działanie rakotwórcze. Czytając książkę wkrada się szok i niedowierzanie. Warto po nią sięgnąć, aby zostać świadomym konsumentem i wybierać właściwie- jedzenie ma odżywiać, a nie tylko zapychać. Po lekturze odechciewa się jeść i to dosłownie... no nic, smacznego!
Fragment książki: >KLIK<
Bardzo chetnie przeczytałabym tą książkę! Muszę ją kupić przy okazji :)
OdpowiedzUsuńJest ich więcej :)
UsuńChętnie przeczytam tą książkę, zapowiada się bardzo ciekawie lubię dowiadywać się o tym ile świństw tak naprawdę oferują nam producenci i ich unikać <3
OdpowiedzUsuńCzasami ciężko jest unikać wszystkigo ;/
Usuńczasami chyba wolę nie wiedzieć...
OdpowiedzUsuńMoże i tak...
Usuńdla mnie to juz vwszystko idzie ze skrajnosci w skrajnosc :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, chociaż nie szłoby gdyby producenci byli fair.
Usuńna pewno czytelników będzie sporo
OdpowiedzUsuńO to tak
UsuńNiestety coraz częsciej jesteśmy faszerowani truciznami :( nawet jedząc owoce i warzywa nie mamy pewności czy są zdrowe ;/
OdpowiedzUsuńDokładnie, fuj ;/
UsuńCiekawa książka, z chęcią bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKontrowersyjny tytuł ;)
OdpowiedzUsuńA jaka szokująca zawartość!
UsuńTo co możemy znaleźć na sklepowych półkach naprawdę może przerazić. Zawsze staram się sprawdzać etykiety.
OdpowiedzUsuńNiestety nie zawsze wszystko jest opisane :)
UsuńDużo czytałam o jedzeniu i jego wpływie na nasze zdrowie.Bardzo ważną rzeczą jest np.: na jakim oleju smażysz mięso. Najlepiej jest to robić na oleju kokosowym ,ponieważ zawiera nasycone kwasy tłuszczowe,które są do tego przeznaczone.
OdpowiedzUsuńZapraszam http://natalie-forever.blogspot.com/2016/07/naturalna-sol-z-morza-martwego-z-algami.html
Kokosowy do smażenia u mnie jest zawsze :)
Usuńja ostatnio nie czytam nic:P
OdpowiedzUsuńczasami jest lepiej nie być wtajemniczonym co jemy... bo aż głowa boli. Mój organizm jest wyczulony przez to że mieszkam na wsi to jestem przyzwyczajona do niepryskanego jedzenia ale wiadomo okres zimy lub początek wiosny nie ma jeszcze swojego gdy ktoś mi coś mówi że kupuje zdrowe warzywa i eko.. bio.. itp.. a zjem i mnie wysypie to już mam pewność że coś nie tak z tym było podobnie jest z wędlinami i innymi produktami jeśli są aż za bardzo szprycowane zaraz mam gdzieś wysypkę na moje szczęście nie na całym ciele
OdpowiedzUsuńO tyle dobrze. Jednak dobrze mieć w sobie taki "sygnalizator".
UsuńTakich książek wole nie czytać bo nic bym nie jadła.
OdpowiedzUsuńJa wolę być świadoma.
UsuńNiestety tak się dzieje :(. Przykre.
OdpowiedzUsuńBardzo :/
Usuńlubię zupki chińskie ... :p
OdpowiedzUsuńSmacznego :P
UsuńTo bardzo przykre jak oszukują nas producenci... Najbardziej jednak szkoda mi tych małych dzieci, które muszą zmierzać się niemal każdego dnia z tą sztucznością...
OdpowiedzUsuńKochana jeśli możesz kliknij w linki najnowszym poście, dzięki <3
Dzieci najgorzej, od samej maleńkości chemia...
Usuńna pewno sięgnę po tę książkę! chociaż czytać nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mam na to mało czasu :P
UsuńCiekawa książka, chętnie bym ją przeczytała, bo interesują mnie takie tematy. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOstatnio ten temat jest u mnie na porządku dziennym. Bagatelizujemy te rzeczy, a potem jest już za późno.
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńNo właśnie i to jest ból, odniechciewa się jeść... dlatego może lepiej nie czytać żeby choć coś smakowało i można było to zjeść.
OdpowiedzUsuń