Recenzja: BELOV, maska w płachcie Pielęgnacja, MALINA- Green Asia
Malinki są nie tylko wspaniałym owocem sezonowym, ale i dobrym składnikiem maseczek, nie tylko tych domowych. Green Asia przygotowała kolejną wspaniałą owocową przyjemność dla cery.
Kilka słów od producenta:
REDUKCJA WYDZIELANIA SEBUM - ODŻYWIONE KOMÓRKI SKÓRY - OPTYMALNE NAWILŻENIE - SKÓRA ODŻYWIONA I PEŁNA BLASKU - DUŻA ZAWARTOŚĆ ESENCJI, 38 ML
Skóra oczyszczona, odżywiona i pełna blasku. Zahamowana nadmierna produkcja sebum. Zahamowane procesy starzenia się w skórze. Wzrost napięcia skóry poprzez pobudzenie regeneracji włókien kolagenowych i optymalne nawilżenie skóry. Maska RASPBERRY jest idealna dla cery mieszanej i tłustej (ściąg i osusza cerę w tłustych miejscach, a nawilża ją tam, gdzie jest sucha). Nutrition Care.
Więcej informacji:
Moja opinia:
Maseczka ukryta w saszetce, grafika bardzo mi się podoba- widzimy na niej cudowne, dojrzałe maliny, od razu przypomina się smak lata. Z tyłu Green Asia zamieściła informację o produkcie w języku polskim.
Płachta jest mocno namoczona esencją. Po wyjęciu maski mamy jej jeszcze sporo- może zostać na inny dzień do wklepania w twarz. Dzięki kilku nacięciom płachtę łatwo nałożyć i dostosować do kształtu twarzy. Zapach jest dla mnie obłędny, malinowy, bardzo naturalny.
Po chwili od nałożenia wyczuwalne jest przyjemne uczucie chłodu, które bardzo koi skórę. Przywraca niesamowicie świeżość, dlatego też BELOV, maska w płachcie Pielęgnacja, MALINA jest idealna w momencie, kiedy cera jest zmęczona. Przy okazji maseczka pomaga się zrelaksować i na moment zapomnieć o wszystkim. Po ściągnięciu maseczki skóra jest nawilżona i miękka. Obietnice są również spełnione- buzia jest zmatowiona, sebum już do końca dnia nie daje o sobie znać. Przy regularnym stosowaniu zapewne byłyby widoczne długotrwałe efekty.
Lubię maski w płachcie. Tej nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńWarto się na nią skusić :)
UsuńNiestety nie lubię stosować maseczek.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńNie używam takich masek za często wolę standardowe ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio dużo płachtowych używam;)
UsuńOstatnio zainteresowałam się żywo maseczkami w płachcie :) Malinowa wygląda kusząco.
OdpowiedzUsuńSą jeszcze inne owocki :)
UsuńPrezentuje się fajnie :) Nie miałam jej :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzydałaby mi się taka wersja :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo lubię takie maseczki ;)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńAkurat jej nie miałam i mogłabym wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńUwielbiam takie rzeczy. W ogóle to co związane z urodą jest dla mnie świetne. Ciekawy blog, lubię takie kosmetykowe strony. Dodaję do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/slammed-colleen-hoover.html
Dzięki :)
UsuńPrzeogromnie spodobała mi się ta maska.
OdpowiedzUsuńPo prostu rewelacja!
Sama mogłabym taką mieć!
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam maseczki w płachcie. Tak się do nich przyzwyczaiłam, że mam problem z testowaniem innych (irytuje mnie zmywanie masek). Z przyjemnością przetestuję ją gdy tylko wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńJa również je polubiłam, ale z glinki zrezygnować nie umiem :)
UsuńCiekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńfajne są te maski
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
Usuńciekawe jakby u mnie się sprawdziła
OdpowiedzUsuńSandicious
Trzeba się przekonać :)
UsuńJa akurat w zimę nie lubię tego uzucia chłodu brrrr
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam o każdej porze roku :)
UsuńFajnie, że się sprawdziła! ♥
OdpowiedzUsuńblog | instagram | youtube
Coś mi się wydaje, że moja skóra potrzebuje teraz takiej właśnie maski...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Pozdrawiam :)
UsuńW tej chwili chwili przydałby mi się taki relaks po całym, zabieganym dniu.
OdpowiedzUsuńJak wrócę do domu to koniecznie zrobię sobie maseczkę :)
UsuńBrzmi fajnie :) Odkąd wypróbowałam pierwszą maseczkę w płacie mam ochotę na więcej, a zważywszy, że znam to cudownie uczucie chłodzenia to wiem o czym mówisz :)
OdpowiedzUsuńTo jest mega przyjemne :)
UsuńKocham maliny, maseczka musi być super
OdpowiedzUsuńOj tak, jest :)
Usuń