Recenzja: "Chemia w pożywieniu. Jak działają dodatki do żywności i dlaczego nam szkodzą" dr Hans-Ulrich Grimm- Wydawnictwo Vital- Studio Astropsychologii
Nie jestem może jakaś pro eko, ale książkę przeczytałam z wielkim zaciekawieniem. Nie myślałam, że tych wspaniałych "E" w pożywieniu jest aż tyle. Dzięki Wydawnictwu Vital miałam okazję się zapoznać z wszechobecną chemią w pożywieniu.
Kilka słów od Wydawnictwa Vital: Autor ujawnia działanie najpopularniejszych dodatków spożywczych, w tym aromatów, enzymów, środków modyfikowanych genetycznie, ekstraktu drożdżowego, maltodekstryny i syropu glukozowo-fruktozowego. Dzięki tej publikacji poznasz powiązania chemicznych środków w jedzeniu z szybszym starzeniem się i chorobami układu krążenia. Dowiesz się, jakie zmiany w organizmie ludzkim wywołuje Cola Light i ksylitol oraz dlaczego gotowe dania mogą powodować poważne schorzenia jelit. Autor ujawnia także szokującą prawdę o chemii znajdującej się w uwielbianych przez dzieci napojach i słodyczach, którymi karmi się je w domach, szkołach i stołówkach. Zdradza również, jakie zagrożenia skrywają się w margarynach imitujących masło. Poznaj całą prawdę i przestań truć siebie i bliskich.
Więcej informacji: >KLIK<
Moja opinia: Książka w miękkiej, lekko utwardzanej okładce, lakierowanej. Czcionka bardzo przyjazna dla oczu- nie za mała, w sam raz. Na okładce widzimy pigułki "E", bardzo dobrze odzwierciedla zawartość. Pisana prostym językiem, zrozumiale i przystępnie dla każdego.
Autorem książki jest Dr Hans- Ulrich Grimm, badacz dzięki któremu wiele "nowości" spożywczych nie zostało wprowadzonych na rynek na masową skalę.
Książka dokładnie odsłania kurtynę przed spektaklem "dodatki do żywności". Na pierwszy ogień idą skutki uboczne. To nie tylko alergie, wysypki i inne krostki. To dużo gorsze schorzenia i choroby- choroba Parkinsona, Alzheimer, migrena, cukrzyca, choroby serca oraz krążenia i najgorsze, czyli nowotwory. Z lektury możemy wyczytać jak każdy dodatek typu barwnik, wzmacniacz smaku itp. może oddziaływać na nasze zdrowie.
"Wyzwolenie smaku: dlaczego rosół z kury już nie potrzebuje w składzie kury?/(...)/Atak na szare komórki: jak wzmacniacz smaku oddziałuje na umysł?/(...)"
Książka oczywiście jest pełna ciekawostek- czy wiecie czym napychane i nasączane są kiełbaski i wędliny? Ile różnych smaków oferuje przemysł aromatyzujący? Jakie produkty są "potencjalnymi uregulowanymi prawnie zabójcami zębów dziecięcych"? - na te pytania i wiele innych znajdziemy odpowiedź publikacji Wydawnictwa Vital.
Prawdziwą kopalnią wiedzy jest zawarty w książce leksykon dodatków do żywności. Mamy tu skarbnicę wszystkich dodatków "E", wraz z ich pełnymi nazwami, objaśnieniem z czym mamy do czynienia oraz ryzykiem... a uwierzcie mi, że czasami jak się czyta o niektórych dodatkach to aż włos jeży się na głowie. Szukając dodatku w książce już na początku widzimy czy jest to substancja potencjalnie zagrażająca życiu- dzięki krótkiej, aczkolwiek treściwej legendzie znakowej.
Jeżeli chodzi o powyższe zdjęcie, czyli E124- Czerwień koszenilową A to legenda nam podpowie, że jest to substancja groźna dla alergików, szczególnie niebezpieczna, projektowana. Barwnik ten może zawierać aluminium, a producenci nie mają obowiązku zaznaczenia o tym na etykiecie... tak jak z resztą w wielu innych wypadkach.
Książka bardzo dobrze uświadamia z czym mamy do czynienia na co dzień w pożywieniu, zrzuca klapki z oczu, które nakładają nam producenci. Momentami przeraża, ale jest warta przeczytania. Taki leksykon przyda się w każdym domu, przy okazji pomoże zwrócić uwagę na najistotniejsze. Jak się z resztą okazuje od maleńkości trujemy i nasze dzieci. Jak się okazuje i produkty ligth nie są w żadnym wypadku zdrowe.
Żadna z tych ulepszających substancji nie jest nam do niczego potrzebna. Tak sobie pomyślałam, że moje prababcie dożyły ponad 90 lat, wychowując się na wsi, gdzie hodowały zarówno roślinność, jak i mięso same. Robiły z tego dżemy, konfitury, szynki itp. Wszystko naturalne. Były zdrowe i zmarły śmiercią naturalną. Może właśnie dlatego, że nie były "peklowane" chemią? Kiedyś jednak nie było przecież tylu zachorować na nowotwory i inne paskudne choroby, szczególnie w młodym wieku.
Książkę polecam, nie tylko dla osób "zdrowo" się odżywiających, ale dla każdego. Piszę "zdrowo" w cudzysłowie, bo nie wiadomo jakie licho czai się w jedzeniu, które spożywacie.
Fragment książki: >KLIK<
Czytałam i byłam zdumiona wszechobecną chemią :/
OdpowiedzUsuńJa tak samo, to jest dosłownie szok.
UsuńZ chęcią bym poczytała :P
OdpowiedzUsuńLektura jest tego warta :)
UsuńCiekawa książka, z chęcią bym ją przeczytała, tylko z drugiej strony tak sobie myślę, że nawet ta wiedza niewiele może zmienić w dzisiejszych czasach, bo coś trzeba jeść, a w całym sklepowym jedzeniu zawsze znajdzie się jakaś chemia.
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale zawsze dzięki temu można ją zminimalizować.
UsuńBardzo ciekawa książka można dowiedzieć się tak wiele o dodatkach chemicznych,które są dodawane do żywności.Po przeczytaniu inaczej podchodzi się do do takiej sprawy;)
OdpowiedzUsuńZupełnie inaczej. Szkoda, że takich wartościowych publikacji jest tak mało.
UsuńDokładnie, pomimo lektury książki, ciężko jest jeść tylko zdrową żywność, ponieważ prawie wszystko jest naszpikowane chemią :( Mimo to lubię tego typu książki i staram się minimalizować niezdrowe jedzenie
OdpowiedzUsuńRównież zaczęłam minimalizować niezdrowe jedzenie i muszę przyznać, że samopoczucie jest lepsze ;)
UsuńZ wielką chęcią bym tę książkę przeczytała. Tyle słyszy się teraz o chemii w pożywieniu, ale tak naprawdę nie wiem wiele konkretów na ten temat, przydałoby się jakieś kompendium. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChemia jest wszechobecna... tylko po co ona?
UsuńBardzo ciekawy temat, interesuję się bardzo zdrowym odzywianiem ponieważ moja druga połówka musi uważać na dietę. Chętnie bym przeczytała tę książkę.
OdpowiedzUsuńPolecam ją :)
UsuńRaczej wolę nie wiedzieć :P
OdpowiedzUsuńHaha, tak też można, bo idzie się przerazić :D
UsuńCoś dla mnie, ostatnio zgłębiam tajniki prawidłowego odżywiania, a szczególnie zwracam uwagę na przemycane w gotowych produktach zło :)
OdpowiedzUsuńOj te zło... same paskudztwa.
UsuńFajna książka ;) Chciałabym ją przygarnąć ;) Zwłaszcza, że muszę być na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńnie czytam takich książek, chyba wolę żyć w tzw. błogiej nieświadomości... poza tym i tak staram się jak najmniej jeść rzeczy nafaszerowanych chemią
OdpowiedzUsuńCzasami nieświadomość jest lepsza. I pochwalam Twoje podejście z małą ilością chemicznego pożywienia :)
UsuńNie czytałam, ale bardzo mnie zaciekawiłaś. Jak będę miała okazję na pewne przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam zajrzeć :)
UsuńBardzo ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńciekawa lektura zwlaszcza w dzisiejszych czasach gdzie chemia jest wszedzie niestety
OdpowiedzUsuńNiestety tak.
UsuńMuszę kupić tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się dla pogłębienia wiedzy :)
UsuńNie będę raczej czytać :) wolę żyć w nieświadomości bo później bałabym się jeść..
OdpowiedzUsuńTeż racja ;)
UsuńZ miłą chęcią zapoznałabym się z tą książką :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZdecydowanie coś dla mnie. Sporo już wiem, ale taką wiedzę warto zgłębiać :)
OdpowiedzUsuńStrach czytać ;D Hihi Żartuję oczywiście :) lepiej być świadomym i wiedzieć co " w trawie piszczy" niż żyć w nieświadomości :D
OdpowiedzUsuńcoś dla mojej koleżanki
OdpowiedzUsuńSzczerze to wolę nie wiedzieć co jem, bo może się okazać że powinnam żyć powietrzem i miłością :)
OdpowiedzUsuńOoo i tego też nie ma???!
OdpowiedzUsuńWolę nie wiedzieć co jem, bo może się okazać że trzeba żyć tylko miłością i powietrzem :)
Ja nie zagłębiam się w skład produktów bo jak przyszło by do jedzenia to okazałoby się że najlepiej nie jeść nic.
OdpowiedzUsuń